W poprzednich rozdziałach:
Molly śni się okropny koszmar. Dziewczyna zaczyna obawiać się o Retta, który nagle zniknął i nie pojawił się na Turnieju. Domyśla się, że Dean ma coś wspólnego ze zniknięciem chłopaka. Molly wpada na pomysł odnalezienia Retta. Chce wtajemniczyć do jej planu trzy osoby: kuzynkę Rose, Marcusa Wooda i Juana McQuena. Razem z Rose chcą powiadomić o poszukiwaniu Retta chłopaków.
Rose kłóci się ze Scorpiusem, który w złości nazwał ją "szlamą". Razem z Malfoyem, dziewczyna dostaje szlaban od McGonagall.
Zbliża się kolejne zadanie w Turnieju. Tym razem uczestnicy mają rozwiązać niezwykle trudną zagadkę. Czy poradzą sobie z nią równie dobrze, jak z pierwszym zadaniem?...
Dla Molly dzień zaczął się okropnie. Idąc korytarzem w stronę podziemi, gdzie miała za chwilę rozpocząć się lekcja eliksirów ze Snape'm, usłyszała za sobą śmiechy Ślizgonów. Z początku nie zwróciła na nie uwagi, po chwili jednak znajomy głos zaszemrał w jej stronę:
- Molly Weasley! Mała szlama! Molly Weasley! Mała szlama!
Odwróciła się gniewnie w stronę głosu i stanęła oko w oko ze Scorpiusem i jego bandą. Odkąd blondyn pokłócił się z Rose, spędzał swój wolny czas na rzucaniu obelg zarówno w stronę panien Weasley, jak i pozostałych Gryfonów.
- Czego chcesz Malfoy? - Zapytała Mo mrużąc oczy i zaciskając dłoń na różdżce.
- Ojoj! Weasleyówna sięga po różdżkę!!! O Boże, zaraz mnie zabije! - Scorpius zaczął piszczeć, udając przerażenie, na co pozostali Ślizgoni zarechotali zadowoleni.
- Uważaj, co mówisz Malfoy. - Wycedziła Mo przez zęby. Wtedy z tłumu Ślizgonów wyszedł czarnowłosy, wysoki chłopak, który jeszcze niedawno przyjaźnił się z Molly, a teraz przeszedł na stronę swojego najlepszego kumpla - Malfoya. Zaczął obrażać i znęcać się nad Gryfonami nie gorzej od Scorpiusa.
- Raczej to ty powinnaś uważać, mała szlamo. - Zakpił William, na co chór Ślizgonów znów wybuchnął śmiechem. Mo wzruszyła ramionami i odwróciła się, pragnąc odejść. William jednak złapał ją za pasek od torby.
- Puszczaj! - Wrzasnęła, wyrywając się.
- A co, mała Weasley się boi?
- Powiedziałam: puść mnie, TCHÓRZU! - Warknęła Mo wściekle, a mury zamczyska powtórzyły za nią kilkanaście razy: "Tchórzu, tchórzu, tchórzu..."
- Jak mnie nazwałaś? - Zapytał, czerwony od gniewu Will.
Molly jednak była już na tyle wyprowadzona z równowagi, że przestała bać się kogokolwiek, nawet wyższego od niej o głowę i rozwścieczonego teraz Williama. Poczuła jak krew uderza jej do głowy. Zaszumiało jej w uszach i poczuła nagły przypływ energii i animuszu.
- Powiedziałam, że jesteś wrednym, tchórzliwym Ślizgonem! - Wrzasnęła tak głośno, że zabolało ją gardło.
Will, dysząc z wściekłości, w mgnieniu oka wyjął różdżkę i wrzasnął w jej stronę:
- Furnunculus!
Ale Mo też już trzymała różdżkę w garści. W ostatnim momencie zatrzymała strumień niebieskiego światła, płynącego z różdżki Williama, wrzeszcząc:
- Protego!
Zaklęcie odbiło się od niej i natychmiast uderzyło w zdezorientowanego Willa. Chłopak zwalił się na ziemię i po chwili podniósł się, zasłaniając twarz. Malfoy zbliżył się niepewnie do przyjaciela. A Mo, korzystając z okazji spróbowała się wycofać w stronę podziemi.
- Co ona ci zrobiła, Will? Odsłoń twarz. - Poprosił Scorpius i gdy Will osunął powoli dłonie ku dołowi, Malfoy aż cofnął się do tyłu, Na twarzy Williama pojawiły się bowiem liczne bąble i czerwone krostki.
- Czekaj, zaprowadzę cię do skrzydła szpitalnego...
Will pokręcił jednak głową.
- Nie chcesz? Ale ja myślę, że...
William niecierpliwie wskazał na wycofującą się Mo i powiedział niewyraźnie:
- Ł-łaaaaap j-jąąąą...
- A rozumiem! - Scorpius zerwał się z ziemi i zasalutował. - Jasne przyjacielu, pomszczę cię! Devil, zaprowadź Willa do pani Pomfrey. Reszta - za mną!
Banda Ślizgonów ruszyła za Molly. Weasleyówna zaczęła biec, potykając się o własne nogi. "Szybciej, szybciej!"
- Nie uciekniesz, szlamo! - Wydyszał Scorpius, na co reszta bandy wydała z siebie wojowniczy okrzyk.
Mo jednak miała nad nimi dość dużą przewagę. W ciszy korytarza słychać było tylko tupot trampek uciekającej i szybkie oddechy Ślizgonów. "Jeszcze tylko kilka kroków, jeszcze kawałek do podziemi..." Mo otworzyła ciężkie wrota i wpadła prosto na stojącego pośrodku klasy Snape'a. Za nią do klasy wpadł zdyszany Scorpius i reszta Ślizgonów.
- Spóźniłaś się, Weasley... - Wycedził Snape, a Mo już wiedziała, że jego słowa nie wróżą dla niej nic dobrego...
***
Molly stała przed Snape'm. Ślizgoni z zadowolonymi minami usiedli w ławkach. Mo zamierzała zrobić to samo, ale Snape zatrzymał ją ruchem ręki.
- Co ty sobie wyobrażasz, Weasley? - Zapytał kpiąco, na co Ślizgoni wychylili głowy do przodu, żeby móc w pełni rozkoszować się tą sceną.
Mo milczała, tylko wciąż wpatrywała się w Snape'a. Dalej dyszała ciężko po długim biegu, a jej ramiona ustawicznie unosiły się w górę.
- Odpowiedz mi, Weasley. - Nie dawał za wygraną Snape. - Co takiego cię zatrzymało?
- Nic.
- Nic... - Powtórzył ironicznie Snape, a Scorpius zachichotał cichutko. Mo spojrzała ukradkiem w stronę klasy i odnalazła wzrokiem Rose. Twarz kuzynki wyrażała współczucie. Szepnęła coś w stronę Mo, a ona odczytała z ruchu jej warg tylko dwa słowa: "Trzymaj się." Za chwilę Rose przeniosła wzrok na Scorpiusa i syknęła gniewnie w jego stronę: "Co cię tak bawi, Malfoy?"
- Więc nic cię nie zatrzymało. A jednak się spóźniłaś, Weasley. I do tego ledwo łapiesz oddech. Dlaczego? Dostałaś ataku astmy?
Ślizgoni znów zarechotali i popatrzyli z aprobatą na Snape'a. A w Mo znów zadrgała żyłka buntu. Tak bardzo była podobna do swego ojca - Georga, tak bardzo, że nawet nie zdawała sobie z tego sprawy. Odrzuciła więc głowę do tyłu i jej wargi rozchyliły się w szerokim uśmiechu.
- Nie proszę pana. Postanowiłam trochę potrenować i przebiec się po korytarzu dla rozgrzewki.
Z ust Rose wydał się histeryczny śmiech. Klasa milczała.
- A więc trenujesz, Weasley. - Syknął Snape, ledwo nad sobą panując. - To dobrze, bardzo dobrze. - Zaczął się nad czymś głęboko zastanawiać. Mo wiedziała, że profesor ma zamiar wymyślić jej wyjątkowo okrutną karę. On jednak rzekł tylko z chytrym uśmiechem:
- Usiądź, Weasley. Na co czekasz? Za chwilę będziecie przygotowywać Eliksir Skurczający.
***
- Instrukcja jest na tablicy. Macie godzinę. Czas start! - Krzyknął Snape i przechylił klepsydrę. Wszyscy uczniowie zaczęli wsypywać składniki do kociołków. Po chwili dostrzegli, że gorszego zadania nie mogli otrzymać. Wielu uczniów poddawało się w połowie pracy, niektórzy szlochali cicho ze zdenerwowania...
- Dodaj dwie krople soku z pijawek. Mieszaj wywar siedem minut zgodnie z ruchem wskazówek zegara, a następnie podgrzej płomień do stu osiemdziesięciu stopni... - Czytała Mo półgłosem. "O mój Boże, na pewno coś poplątałam..." - Pomyślała obiektywnie, gdy nagle usłyszała głos Snape'a:
- Macie jeszcze dziesięć minut. Teraz wasz eliksir powinien już przyjąć ciemnobrązowy kolor.
"Ciemnobrązowy? Co u licha?" - Pomyślała bezradnie Mo, patrząc na swój jaskrawoczerwony wywar. Spojrzała ukradkiem do kociołka Rose. Jej eliksir miał kolor idealnego, ciepłego brązu. Mo spojrzała na nią z podziwem i rozglądnęła się po klasie. Mario Reddy właśnie walczył ze swoim kociołkiem, który ni stąd, ni zowąd zaczął się unosić, wylewając na chłopaka jasnożółty płyn. Mariette patrzyła bezradnie na swój zielony eliksir, który wydawał niezwykle głuche odgłosy. Mary Jones próbowała podgrzać swój kociołek końcem różdżki. Juan McQuen siedział pod stołem, próbując pozbierać rozsypane dżdżownice. Tylko Rose i Laura - mistrzowie eliksirów wypełniły zadanie. Mo otrząsnęła się z zamyślenia.
- Siedem minut. - Oznajmił znudzonym głosem Snape.
Wtem Rose szarpnęła Mo za rękaw.
- Daj, pomogę ci, ja już skończyłam.
W tym jednak momencie Snape podniósł się i wycedził w stronę kuzynek:
- Panny Weasley! To jest praca samodzielna. Zobaczmy wyniki waszych prac.
Mo zmarszczyła czoło, wściekła na Snape'a i cały świat. Ślizgoni znów odwrócili się w ławkach. Snape minął kociołek Rose bez słowa, ponieważ nie miał się do czego przyczepić. Zbliżył się do stolika Mo i wydął pogardliwie wargi.
- Weasley! Wstań! Co to ma być? - Wskazał końcem różdżki na jej eliksir.
Mo wstała niechętnie z ławki.
- To jest kociołek, proszę pana. - Oznajmiła z goryczą.
Gryfoni wybuchnęli śmiechem pełnym aprobaty dla dowcipu Mo, co nieco podtrzymało ją na duchu. Poprawiła rękaw dżinsowej kurtki.
- Chodzi mi o to, co jest w kociołku. - Syknął Snape niecierpliwie.
- Eliksir Skurczający.
- Ach tak? Muszę cię zdziwić, Weasley. To NIE jest Eliksir Skurczający.
- A więc co to jest?
- Nie wiem. Ale nie jest to z pewnością eliksir, który kazałem wam wykonać. - Warknął Snape, zdenerwowany hardością dziewczyny.
Mo wzruszyła ramionami. Miała nadzieję, że Snape szybko przestanie z niej drwić. Ale myliła się.
- A wiesz co to oznacza? Że twój eliksir nie nadaje się nawet do śmieci. - Snape machnął różdżką i wywar zniknął z kociołka Molly. Mo wpatrywała się w pusty kociołek z miną zupełnie obojętną.
- Nie obchodzi cię to, że dostaniesz zero, prawda Weasley? - Zakpił Snape, a Mo odpowiedziała bez wahania:
- Ma pan rację, nie obchodzi mnie to.
***
Chwilę potem Snape wyprowadził Molly z sali. Towarzyszyły im głośne śmiechy Ślizgonów i pełne rozgoryczenia krzyki przyjaciół Weasleyówny. Rose wściekła się tak strasznie, że chwyciła w ręce słoik z suszonymi karaluchami i rzuciła nim o ścianę. Klasa zamilkła, wpatrując się w nią z przerażeniem i podziwem jednocześnie. Rose wzięła do rąk kolejny słoik i roztrzaskała go tuż nad głową śmiejącego się Scorpiusa. Malfoy podniósł się i rozpoczęła się prawdziwa "słoikowa" bitwa.
A na korytarzu ani Snape, ani Mo nie słyszeli hałasów dobiegających z podziemi. Nauczyciel miał minę wyrażającą ogromne zadowolenie z siebie. W jednej ręce trzymał różdżkę, a drugą zaciskał coraz bardziej na ramieniu Molly, tak, że dziewczynie zdrętwiała już ręka, a w barku pulsował tępy ból. Po chwili obydwoje stanęli przed schodami.
- Na górę! Idź przodem! I pamiętaj, że mam w ręku różdżkę. Żadnych sztuczek!
Mo, kręcąc głową ze zniecierpliwieniem, posłusznie wdrapała się na schody. Prawa ręka omdlewała jej z bólu. Zagryzła wargi i zaczęła wspinać się po schodach. Za nią, krok w krok, podążał Snape. Na górze stanęli przed gabinetem McGonagall. Mo zrozumiała już, po co Snape ją tu zaprowadził.
- No właź! Na co czekasz? - Zapytał Snape i pociągnął ją w stronę drzwi.
Mo zapukała, po czym weszła do środka. Przy biurku siedziała opiekunka domu Gryfonów - profesor Minerwa McGonagall.
- Hm? - Podniosła głowę znad pergaminu. Spojrzała przed siebie i zaraz pojęła cel wizyty. Ujrzała Snape'a z wymalowanym na twarzy zadowoleniem. Za nim zaś stała niska, blada postać, która rozmasowywała sobie bark. McGonagall rzuciła jej ostre spojrzenie, ale Weasleyówna nawet na nią nie popatrzyła. Usta Mo drżały, jakby za chwilę miała się roześmiać. McGonagall mimo woli spojrzała z podziwem na tę małą istotkę w sukience i trampkach, uczesaną w niedbały kok, przewiązany bandamką.
A na korytarzu ani Snape, ani Mo nie słyszeli hałasów dobiegających z podziemi. Nauczyciel miał minę wyrażającą ogromne zadowolenie z siebie. W jednej ręce trzymał różdżkę, a drugą zaciskał coraz bardziej na ramieniu Molly, tak, że dziewczynie zdrętwiała już ręka, a w barku pulsował tępy ból. Po chwili obydwoje stanęli przed schodami.
- Na górę! Idź przodem! I pamiętaj, że mam w ręku różdżkę. Żadnych sztuczek!
Mo, kręcąc głową ze zniecierpliwieniem, posłusznie wdrapała się na schody. Prawa ręka omdlewała jej z bólu. Zagryzła wargi i zaczęła wspinać się po schodach. Za nią, krok w krok, podążał Snape. Na górze stanęli przed gabinetem McGonagall. Mo zrozumiała już, po co Snape ją tu zaprowadził.
- No właź! Na co czekasz? - Zapytał Snape i pociągnął ją w stronę drzwi.
Mo zapukała, po czym weszła do środka. Przy biurku siedziała opiekunka domu Gryfonów - profesor Minerwa McGonagall.
- Hm? - Podniosła głowę znad pergaminu. Spojrzała przed siebie i zaraz pojęła cel wizyty. Ujrzała Snape'a z wymalowanym na twarzy zadowoleniem. Za nim zaś stała niska, blada postać, która rozmasowywała sobie bark. McGonagall rzuciła jej ostre spojrzenie, ale Weasleyówna nawet na nią nie popatrzyła. Usta Mo drżały, jakby za chwilę miała się roześmiać. McGonagall mimo woli spojrzała z podziwem na tę małą istotkę w sukience i trampkach, uczesaną w niedbały kok, przewiązany bandamką.
***
- Czy to prawda? - Zapytała niecierpliwie McGonagall, kładąc rękę na oparciu krzesła, na którym siedziała córka George'a Weasleya. Mo była odwrócona tyłem do swojej rozmówczyni. W kącie pokoju siedział z wyrazem triumfu na twarzy, Snape.
- To prawda, że podniosłaś głos na profesora? I że spóźniłaś się na lekcję? I że żartowałaś sobie w obliczu całej klasy? I nie umiałaś sporządzić prostego eliksiru? I że powiedziałaś, iż lekcje z profesorem Snape'm w ogóle cię nie obchodzą?
Mała postać pochyliła się lekko do przodu i kiwnęła głową.
- To wszystko prawda. - Odpowiedziała, a McGonagall, ku swemu przerażeniu stwierdziła, że w głosie Mo brzmi ironia, zadowolenie i duma. "O mój Boże, Molly Weasley kiwa się na krześle w taki sam sposób, jak przed laty George, gdy dostawał szlaban..."
- Wiesz, że źle zrobiłaś? - Zapytała McGonagall, niezupełnie pewna, czy chce usłyszeć odpowiedź.
- Nie zdaję sobie z tego sprawy, pani profesor. - Odpowiedziała Mo, a kąciki jej warg znów zadrżały. Zdołała się jednak opanować i powstrzymała nagły atak wesołości.
- Nie zdajesz sobie z tego sprawy... Wyjaśnij mi więc powód twojego zachowania.
Mo przesunęła niecierpliwie ręką po włosach, poprawiając sterczący kosmyk włosów. Znów nie odwróciła się w stronę nauczycielki. Zastanawiała się, czy lepiej będzie powiedzieć jej prawdę, czy może brnąć dalej w kłopoty. Wybrała drugą opcję.
- A więc dobrze. Myślę, że zrobiłam te wszystkie rzeczy, ponieważ, no cóż... Taką mam już naturę.
McGonagall cicho jęknęła. Takich samych słów przed laty używał George Weasley!
- To wszystko, co masz nam do powiedzenia? - Odezwał się z kąta kpiący głos Snape'a.
Mo odwróciła się do niego ze złością.
- To wszystko.
- To wszystko prawda. - Odpowiedziała, a McGonagall, ku swemu przerażeniu stwierdziła, że w głosie Mo brzmi ironia, zadowolenie i duma. "O mój Boże, Molly Weasley kiwa się na krześle w taki sam sposób, jak przed laty George, gdy dostawał szlaban..."
- Wiesz, że źle zrobiłaś? - Zapytała McGonagall, niezupełnie pewna, czy chce usłyszeć odpowiedź.
- Nie zdaję sobie z tego sprawy, pani profesor. - Odpowiedziała Mo, a kąciki jej warg znów zadrżały. Zdołała się jednak opanować i powstrzymała nagły atak wesołości.
- Nie zdajesz sobie z tego sprawy... Wyjaśnij mi więc powód twojego zachowania.
Mo przesunęła niecierpliwie ręką po włosach, poprawiając sterczący kosmyk włosów. Znów nie odwróciła się w stronę nauczycielki. Zastanawiała się, czy lepiej będzie powiedzieć jej prawdę, czy może brnąć dalej w kłopoty. Wybrała drugą opcję.
- A więc dobrze. Myślę, że zrobiłam te wszystkie rzeczy, ponieważ, no cóż... Taką mam już naturę.
McGonagall cicho jęknęła. Takich samych słów przed laty używał George Weasley!
- To wszystko, co masz nam do powiedzenia? - Odezwał się z kąta kpiący głos Snape'a.
Mo odwróciła się do niego ze złością.
- To wszystko.
***
- Szlaban?! O mój Boże... - Jęknęła Rose, gdy Molly opowiedziała jej całą historię. - Ty też?
- Niestety. - Powiedziała niby to ponuro Mo, a za chwilę wybuchnęła śmiechem. - Przez cały tydzień, w każdy dzień o szesnastej.
Rose spojrzała na nią ze zdziwieniem. Jej kuzynka była totalnie niepoważna! Śmiać się w takiej chwili?
- A wiesz przynajmniej, kto cię będzie pilnował?
- Nie mam pojęcia. - Mo zatrzymała się w połowie korytarza. - Mam się zgłosić jutro do McGonagall, a ona mi wszystko wyjaśni. I nie bądź taka poważna! Przecież wiesz, że zrobiłam to ze względu na ciebie.
Rose stanęła jak wryta.
- Ze względu na mnie? O czym ty gadasz?
- Przecież ty też masz szlaban. Ze Scor-piu-sem... - Powiedziała zadowolona Mo, przeciągając śmiesznie sylaby. - Nie chciałam, żebyś była w tym samotna.
- No wiesz co? - Roześmiała się Rose i rzuciła w Mo zeszytem. Molly zachichotała głośno i zaczęła uciekać przez korytarz. W połowie obydwie zatrzymały się zdyszane.
- Powinnam... cię... zganić... - Wydyszała Rose. - Ale... za... bardzo... cię... lubię...
Mo znów roześmiała się, trzymając rękę na szyi i próbując zatrzymać przyspieszony od biegu puls.
- A i mam dobrą wiadomość. - Dodała wesoło Rose. - Marcus i Juan pomogą nam odnaleźć Retta.
- Naprawdę?
- Ta. Zaczynamy od jutra w nocy... - Rzekła tajemniczo. - I pamiętaj o drugim zadaniu. Zostało nam półtorej tygodnia, a ja nadal nie wiem, o co chodzi z tym kryształowym serduszkiem z kuferka.
(Autorka: Kaśka)
Twój blog został dominowany do LA. Więcej na: http://fightandlovestoryakrelyna.blogspot.com/p/blog-page_23.html
OdpowiedzUsuńDzięki, dzięki ;* Bardzo mi miło. :)
UsuńJak na razie przeczytałam tylko ten rozdział, ale już mogę stwierdzić, że mi się bardzo podoba:) A najbardziej jej rozmowa z panem "wiem-wszystko-a teraz-cię-poniżę" Snape'm:D. Albo Molly jest głupia, albo tak odważna. cóż stawiałabym na to pierwsze.
OdpowiedzUsuńJa nie wiem, co będzie z tym szlabanem, ale coś będzie na pewno:) Już nie mogę się doczekać. :)
Scorpius jest gorszy od swojego ojca, jak Merlina kocham. A ten jego kolega Will, to gumochłon! Jak on potraktował biedną Mo? Zasłużył na to lanie!
Nie wiem, jak na razie nic o Rettcie, ale mam w niedługim czasie zamiar wszystko nadrobić.:)
Ogólnie brawo, brawa.:D Opowiadanie świetne i z wielką chęcią będę je czytać. Jeśli możecie, to informujcie mnie o nowych rozdziałach. Obserwuję też waszego bloga, tak samo, jak dodaję go do linków:)
Pozdrawiam!
[moj-romeo.blogspot.com]
Edit:
Usuń"Albo Molly jest głupia, albo tak odważna. Cóż stawiałabym na to pierwsze."
Miało być, że DRUGIE. Stawiałabym na to DRUGIE!
Matko Noc, ja i moje roztargnienie...:)
Ojej, dzięki za taki miły komentarz. :) Twoje opowiadanie jest po prostu cudne. :) Miło mi, że mnie odwiedziłaś. ;*
UsuńHaha, wieczorem też jestem jakoś rozkojarzona. :) Jeszcze raz dzięki za odwiedziny. ;*
I dobrze tak dla Snape'a, Molly ma u mnie wielkiego plusa :D
OdpowiedzUsuńSłoikowa bitwa, hmm, skąd ja to znam :D
mlwdragon.blogspot.com
historiaadam.blogspot.com
Dzięki za komentarz. ;) Pozdrawiam. :)
UsuńEvenstar
Podobał mi się dialog Molly ze Snape'm :) Ogólnie cały rozdział był jak zwykle świetny i czytało się go super. Piszesz bardzo dobrze i pomimo, ze to opowiadanie o hogwarcie jest bardzo wciagajace, ze czekam na nastepny ;*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zycze weny
http://drive-my-heart.blogspot.com/
http://drive-my-herat-into-the-night.blogspot.com/
Dziękuję ;* Nawet nie wiesz, jak mi miło :)
UsuńCześć! :D
OdpowiedzUsuńWow, niesamowite opowiadanie :) Rzadko się zdarza, żeby na blogspotach i innych takich ktoś przestrzegał ortografii i gramatyki w takim stopniu i to jest to, co rzuciło mi się w oczy jako pierwsze. Oprócz bohaterów, a właściwie samej Molly, która jest... lekko zadziorna(?), na pewno posiada mocny charakter, oby była podobna do bliźniaków, bo to moi ulubieni bohaterowie HP, choć za tą książką nie przepadam ;) Jednakże blog mnie ujął i gdy tylko zrobię listę blogów, które czytam, na pewno dodam do niej twoje opowiadanie :)
Pozdrawiam,
my-spain-story.blogspot.com
Oj, dziękuję ;* Cieszę się, że zyskałam nową czytelniczkę :) Twoje opowiadanie też jest świetne. :)
UsuńŚwietny rozdział :) W kilka dni wyrobiłam się z przeczytaniem całej części i szczerze mówiąc jestem pod wrażeniem :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny :)
Maddy
P.S. Rose, u mnie dwa nowe rozdziały. Przepraszam, że dopiero teraz Cię o tym informuje, ale po prostu nie miałam czasu :)
Dziękuję. :) To świetnie, że przeczytałaś już pierwszą część. :* Moja kuzynka - Rose z pewnością do Ciebie wpadnie. :)
UsuńNie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie. Scorpiusie, a byłeś taki wspaniały! No po prostu obraz nędzy i rozpaczy... Jak on może się tak zachowywać? Zawiodłam się na nim. Zmienił z idealnego przyjaciela, na nędzną kreaturę. Kurczę, kocham profesora Snapa w tych scenach. Już sobie wyobrażam, jak tym swoim cichym i podłym tonem odnosi się do Mo. ''Ach tak? Muszę cię zdziwić, Weasley. To NIE jest Eliksir Skurczający.'' - a ten moment, to po prostu bomba. Zobaczyć ekranizację tego rozdziału - bezcenne. ♥ Pozdrawiam i życzę dalszych sukcesów ;)
OdpowiedzUsuńhttp://messedupworldxoxo.blogspot.com/
Nie bój się. :) Co do Scorpiusa, to jeszcze nieraz Cię zaskoczy. ;) Już Rose się o to postara. Dzięki za miły komentarz. Z pewnością do Ciebie wpadne. ;*
UsuńI jestem tu kolejny raz, kolejny raz zachwycam się Twoimi umiejętnościami, Twoim stylem pisania. Kolejny raz Cię podziwiam...Jak już wcześniej wspominałam, fanką HP nie jestem i nie będę, nie wciąga mnie, ale Twój blog jednak to co innego, ty tak bosko przekazujesz emocje,że nie wyobrażasz sobie, jak Cię ubóstwiam :D Kocham Twoje opowiadanie i czekam na więcej! <3
OdpowiedzUsuńP.S: Prosiłaś,żebym Cię informowała o nowych rozdziałach, na moim blogu, a więc zapraszam, jest kolejny :D -> ♥Wpadnij!♥
Ojejku, dziękuję. ;* Z pewnością do Ciebie zajrzę. :)
UsuńCześć!
OdpowiedzUsuńW końcu coś przeczytałam. Od razu mówię, że nie przepadam za twórczością Rowling, irytuje mnie ona, więc podchodzę do wszystkiego z jej nalepką z dość dużą rezerwą.
Fabularnie jest spoko, akcja hollywood'u może nie, ale trzyma się całości. Spodobał mi się początek rozdziału, dość dobrze oddane "tępe" odpowiedzi niezbyt inteligentnych i wrednych chłopaków. A przynajmniej tak to odebrałam, mam nadzieję, że dobrze. Wydaje mi się, że za mało jest opisów, a za dużo dialogu, ale może po prostu wychodzicie z założenia, że czytelnik zna szkołę na tyle, by można to było pominąć, a jako laik w tej kwestii nie będę się czepiać. ;P Postaram się czytać, jak będę miała czas (ostatnio online jestem na parę minut, więc wersja w pliku pomogłaby), ale zastrzegam, że będę pisać jak o zwykłej własnej twórczości, inaczej może wyjść średnio.
U mnie nowy rozdział, daj znać, jak coś napiszesz ;P
Kuroneko (Stray)
Dzięki, cieszę się, że zaglądnęłaś. :) Bardzo lubię czytać Twoje opowiadanie, więc z pewnością wpadnę do Ciebie. :)
UsuńŁał naprawdę super ;) + obserwuje ;)
OdpowiedzUsuńhttp://rakonapisze.blogspot.com/
http://rakonaopisuje.blogspot.com/
Cieszę się, że Ci się podoba. Twoje opo o Tiarze też jest extra. :) Pozdrawiam,
UsuńEvenstar
Ten blog jest nominowany do LBA ;)
OdpowiedzUsuńSzczegóły znajdziesz na http://tonaszhoryzont.blogspot.com/
Oj, wielkie dzięki. :*
UsuńŚwietne <3
OdpowiedzUsuńKocham Hogwart i wszystko co związane z nim <3
Bardzo mi się podoba twój sposób pisania <3333 :D
http://thedemonsofthenight.blogspot.com/
Bardzo się cieszę, że Ci się podoba. ;) Pozdrawiam,
UsuńEven ;*
Kolejny wspaniały rozdział. Czytałem dużo blogów o HP ale twój jest jednym z lepszych. http://akademia--zywiolow.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńDziękuję, bardzo mi miło. :)
Usuń1. Nowy post u mnie
OdpowiedzUsuń2. Nominowałam cię do Liebster Awards
Kuroneko (Stray)
Okej, dzięki. :) Z pewnością wpadnę do Ciebie. :*
Usuń