niedziela, 6 lipca 2014

Rozdział VI 

Na korytarzu przed Wielką Salą panował wielki chaos. Wszyscy uczniowie Hogwartu zgromadzili się przed wejściem. Flich usiłował bezskutecznie zaprowadzić porządek. W końcu jednak dał za wygraną. Rose, Molly i towarzysząca im Mara miały tyle szczęścia, że stały na samym końcu tłumu, więc przynajmniej nikt ich nie popychał. Rose była we wspaniałym humorze. Wczoraj pogodziła się ze Scorpiusem i jej świetny nastrój udzielał się pozostałym dziewczynom, nawet Molly, która jeszcze wczoraj siedziała cały dzień w dormitorium smutna z powodu wyjazdu Stena.
- W takim tempie nigdy nie znajdziemy się w Sali- Sapnęła Rose odwracając się do kuzynki i koleżanki- Ale tu duszno.
- Macie kartki?- Zapytała Mara machając kuzynkom przed nosem karteczką z napisem: "Mariette Vernom".
Rose sięgnęła do kieszeni szaty. Serce zabiło jej ze strachu. Spojrzała na Molly, która jak zawsze nigdy o niczym nie zapominała. Wywróciła obie kieszenie nerwowo szukając zguby. "Nie zdążę pójść do pokoju- Pomyślała- Musi tu gdzieś być". Kartki z nazwiskami miały za moment wrzucić do Czary Ognia ustawionej w Wielkiej Sali. Szczerze mówiąc Rose i tak nie wierzyła, żeby ona, albo Molly zostałe wybrane. Zakładała, że na Turniej pójdzie ktoś starszy. W tym roku wyjątkowo było wybieranych po dwóch uczniów z domu lub szkoły.
- Nie mam jej- Powiedziała ze smutkiem w głosie- Idźcie same.
- Rose, nie wygłupiaj się- Szepnęła Mara
- A w spodniach?- Zapytała kuzynkę Molly.
Rose szybko podwinęła szatę i sięgnęła ręką do kieszeni w spodniach. Uśmiechnęła się do Molly i Mary i pokazała im kartkę z jej starannym pismem: "Rose Weasley". We trójkę przeciskały się między tłumem uczniów. Nie tylko one chciały dostać się do Czary. "Szczęściarze"- Pomyślała Rose widząc dumnego Scorpiusa i Williama wychodzących z Sali. Wiedziała, że Scorpius liczy na to, że zostanie wybrany jako reprezentant Slytherinu. Kiedy przechodzili obok dziewczyn, blondyn szarmancko uśmiechnął się w kierunku Rose. William przeczesał dłonią czarne włosy i mrugnął do Molly. Molly, co bardzo zdziwiło Rose pięknie się do niego uśmiechnęła. Rose posłała jej pytające spojrzenie: "A co ze Stenem?". Molly jednak nie zwróciła na nią uwagi. Przed nimi stali już tylko sami starsi chłopcy. Mara popatrzyła na kuzynki ze zrezygnowaniem. W tym momencie podeszła do nich profesor McGonagall.
- Chłopcy, nie słyszeliście, że panie mają pierwszeństwo?- Zapytała z szerokim uśmiechem na twarzy. Tłumek popatrzył na nią ze zdziwieniem, ale po chwili się przerzedził.
- Dziękujemy, profesor McGonagall- Powiedziały niemal równocześnie.
- Liczę na was- Szepnęła do Molly i Rose. Kuzynki uśmiechnęły się i dumnie ruszyły w kierunku Czary. Pierwsza podeszła Rose. Szła ostrożnie bardzo dobrze pamiętając co kilka lat temu przydarzyło się George'owi i Fredowi Weasley. Stanęła na schodach i wrzuciła kartkę do błyszczącego naczynia. Po chwili na dnie nie było już nic. Po niej Molly zrobiła to samo i obie ruszyły w kierunku drzwi.
- Rose... zaczekasz na mnie?- Zapytała Molly- Skoczę na chwilę do dormitorium i pójdziemy na błonia, ok?
- Ok, leć- Odparła Rose. Kiedy Molly zniknęła na piętrze pojawił się przed nią Marcus Wood. Był wysoki, miał krótkie czarne włosy i brązowe włosy. Był całkiem przystojny, z resztą tak twierdziły wszystkie dziewczyny w Gryffindorze i nie tylko.
- Cześć Rose- Powiedział z uśmiechem- Dobrze, że cię widzę.
- Hej. O co chodzi?
- Jest sprawa... Chodzi o to, że pojutrze gramy mecz- Uśmiechnął się szelmowsko- Mogłabyś powiedzieć Molly i Sandrze, że jutro jest trening o 15?
- Cześć Marcus- Jakieś dwie starsze dziewczyny aż za bardzo słodkim głosem chciały zwrócić na siebie jego uwagę. Chłopak nawet na nie nie spojrzał.
- Pewnie- Odparła Rose.
- Dzięki. To... do jutra- Powiedział i ruszył na błonia.
- Marcus!- Chłopak odwrócił się na pięcie i podszedł do Rose- A z kim gramy?
- Ze Slytherinem- Powiedział z odrazą- Niestety.
"Może być niezła zabawa"- Powiedziała do siebie w myślach i uroczo się uśmiechnęła.
- Co to za mugol?- Usłyszała za sobą głos Scorpiusa. Chłopak stał za nią z rękami w kieszeniach i z przylizanymi blond włosami. Czesał się tak od początku roku. "Wygląda jak jego ojciec"- Pomyślała.
- Sam jesteś mugol- Powiedziała ze śmiechem i zmierzwiła mu włosy.
- Ej, przed chwilą ułożyłem- Odparł oburzony. Po chwili oboje śmiali się bezgłośnie.
- A tak na serio to co on chciał?- Zapytał powstrzymując się od śmiechu.
- A wiesz, że on jest kapitanem mojej drużyny i właśnie przyszedł mi powiedzieć, że pojutrze gramy z wami mecz?
- Serio?- Zapytał zdziwiony- Nie myśl, że pozwolę złapać ci znicz- Dodał po chwili z szelmowskim uśmiechem.
- Zobaczymy kto komu nie pozwoli.

***

Wieczorem uczniowie Hogwartu i pozostałych szkół zgromadzili się po raz drugi w Wielkiej Sali. Wszyscy byli podekscytowani, szepty zniecierpliwienia coraz bardziej narastały. Rose siedziała obok Molly i Franka. Albus w tym roku w ogóle nie pokazał się w szkole. Nikt nie wiedział dlaczego. Rose przyglądała się z ciekawością uczniom z Magician School for Ambitious Students, którzy siedzieli przy stole Gryfonów. Było widać,że wszyscy z niecierpliwością czekają na pojawienie się Dumbledore'a i na oficjalne rozpoczęcie Turnieju Trójmagicznego. Mimo to przy stole Gryffindoru było najgłośnej. Wszyscy śmiali się i żartowali. Jeden chłopak zwrócił szczególną uwagę Rose. Był wysoki, miał gęste, czarne włosy i ciemne oczy. Siedział spokojnie i nic się nie odzywał; bawił się swoją różdżką, z której co jakiś czas sypały się kolorowe iskry. Kiedy chłopak podniósł wzrok Rose momentalnie się odwróciła. Zauważyła, że Molly wygląda na złą. Dopiero teraz dostrzegła, że jakiś chłopak siedzący przy stole Slytherinu ciągle się w nią wpatruje.
-Kto to jest?- Zapytała z ciekawością kuzynkę.
-Nie wiem i nie chcę wiedzieć- Odparła Molly- No dobra, później ci opowiem- Powiedziała widząc pytającą minę Rose. W tym momencie w Wielkiej Sali zrobiło się bardzo cicho. Przez sam środek przeszedł Dumbledore, McGonnagall oraz Snape. Skierowali się do stołu nauczycieli, gdzie siedzieli pozostali. Dyrektor zatrzymał się przy Czarze Ognia.
- Witam wszystkich- Powiedział donośnym głosem- Już najwyższy czas abyśmy dowiedzieli się kto na tegorocznym Turnieju Trójmagicznym będzie reprezentował poszczególne szkoły i domy- Zrobił przerwę i uśmiechnął się do uczniów- Przypominam, że w tym roku po raz pierwszy Czara wybierze po dwóch reprezentantów. Tak więc... zaczynamy.
Dumbledore powoli podszedł do Czary. Po chwili naczynie rozbłysło delikatnym, różowym światłem. Przez chwilę mieniła się wszystkimi kolorami tęczy, następnie przygasła i po chwili zapłonęła wyrzucając na dłoń Dumbledore'a malutki zwitek pergaminu.
-Karol Hamilton, Happy Magician School- Krzyknął dyrektor. Rozległy się głośnie brawa i wiwaty. Chłopak musiał być niezłym uczniem skoro jego szkoła tak się cieszyła. Dyrektor podniósł rękę do góry uciszając wszystkich. Czara znów wybuchła.
- Rett Butler, Happy Magician School.
Znów rozległy się brawa. Czara Ognia kilka razy powtórzyła wybuchy. Z Magician School for Ambitious Students wybrano Brent'a Tarletona i Sally Munroe, Rose nie zapamiętała więcej znazwisk. W końcu przyszła kolej na wybór reprezentantów Hogwartu. Z Hufflepuffu zostali wybrani Mariette Venom i Adam Digorry, z Ravenclavu Mary Jones McRoad oraz Laurę Scott, a z Slytherinu Scorpiusa Malfoy'a i Williama Snape'a. Kiedy blondyn został wybrany słychać było jak powiedział z tryumfalnym uśmiechem wstając od stołu i idąc w kierunku dyrektora: „Ojciec będzie dumny”. Snape wyglądałtak dumnie jak chyba nigdy dotąd. Nie było się zresztą czemu dziwić; w końcu to jego bratanek został jednym z reprezentantów Hogwartu. Po Slytherinie przyszła kolej na Gryffindor. Rose nie mogła usiedzieć na miejscu z ciekawości.
-Molly, teraz nasz dom- Szepnęła w kierunku kuzynki. Dumbledore ostrożnie podszedł do Czary. Czara znów zalśniła i „wypluła” pergamin.
-Rose Weasley, Gryffindor.
Rose poczuła jak robi jej się gorąco. Serce zabiło jej mocniej. Zupełnie się tego nie spodziewała. „To niemożliwe”- Pomyślała- „Musiałam się przesłyszeć”. Wokół niej rozległ się głośny aplauz. Wszyscy popatrzyli na nią. „Chyba jednak dobrze słyszałam”.
-No idź- Szepnęła Molly spychając ją z krzesła. Rose podniosła się, dumnie podniosła głowę i ruszyła w kierunku Dumbledore'a. Kiedy mijała stół Slytherinu usłyszała złośliwe prychnięcia Cruelli i Katie.
-Wiedziałem, że ty też przejdziesz- Powiedział z uśmiechem na twarzy Scorpius. Rose uśmiechnęła się do niego. Odwróciła się bo dyrektor podszedł znów do Czary. „Ciekawe kto będzie ze mną?”- Zapytała sama siebie w myślach. Czara rozbłysła.
-Molly Weasley, Gryffindor.
Rose widziała, że Molly też nie może w to uwierzyć. Była tak samo zaskoczona jak ona, może nawet bardziej. W końcu otrząsnęła się z szoku i tak samo jak Rose dumnie przeszła przez Salę.
-A więc mamy już wszystkich reprezentantów- Powiedział z uśmiechem Dumbledore- Trochę was dużo... Mam nadzieję, że będziecie godnie reprezentować swoje szkoły. Proszę was tylko o jedno- Zrobił pauzę- Zachowujcie się przyzwoicie.
Wszyscy uczniowie nagrodzili przemowę dyrektora gromkimi brawami.
-Możecie rozejść się do swoich dormitoriów.
Przez Wielką Salę przelewało się teraz morze uczniów. Rose i Molly nie próbowały nawet się teraz wydostać. Usiadły na marmurowej ławeczce.
-Rose, to niemożliwe- Powiedziała z niedowierzaniem Molly.
- A jednak- Uśmiechnęła się do kuzynki Rose- Sama nadal w to nie wierzę...
- Lepiej uwierz- Uśmiechnęła się Molly- bo już niedługo pierwsze zadanie.
Rose nachyliła się do Molly.
- Widziałaś jak Snape się napuszył?- Szepnęła chichocząc.
- Ciii... bo jeszcze przyjaciel twojego chłopaka usłyszy.
- Molly, to nie jest mój chłopak. No tak...- Uśmiechnęła się- Źle się wyraziłam. Powinnam powiedzieć „twój przyjaciel”.
-Molly, przestań- Rose naburmuszyła się.
- Ok. Nic już nie mówię- Odparła z uśmiechem Molly i obie zadowolone z siebie ruszyły w kierunku dormitoriów. Kuzynki nie zdawały sobie jeszcze z tego sprawy jakie trudności i niebezpieczeństwa będą czyhały na nie w najbliższej przyszłości.

(Autorka: Kinga)

3 komentarze:

  1. http://pottery-przez-wieki.blog.pl/ zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wróciłam po długiej przerwie do mojego opowiadanie o Katherine Pierce i zapraszam serdecznie na nowy rozdział:
    http://katherine-pierce-story.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

U nas zasady są proste:
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
NIE HEJTUJ!
NIE SPAMUJ!
KOM = KOM
OBS = OBS
Miłego czytania! Buziaki. ;*