- Drodzy moi uczniowie! - Zagrzmiał głos Dumbledore'a.
Wszyscy odwrócili się gwałtownie w jego stronę.
- Witajcie! - Dodał i puścił do nich oko. Atmosfera nieco się rozluźniła, choć pierwszaki dalej przyglądały się z niepokojem, kawałkowi wypłowiałego materiału - Tiarze.
- Mam nadzieję, że wszyscy dotarli na tę miłą uroczystość. Na początek chciałbym powiedzieć kilka słów.
Dumbledore odchrząknął, a za siedzącą pomiędzy Albusem i Rose Molly odezwał się zgryźliwy szept:
- O czym zamierza gadać ten staruch?
Molly zmarszczyła brwi i odwróciła się. Poznała siedzącego za nią Scorpiusa i Williama. Ten ostatni właśnie wypowiadał kolejne uwagi o dyrektorze Hogwartu. Nagle dostrzegł jej wzrok na sobie. Uśmiechnął się i mrugnął do niej. Molly odwróciła się w drugą stronę tak gwałtownie, że zakołysał się jej czarny warkocz.
- Ej, czarna! - Rozległ się za nią kolejny syk.
- Czego on chce? - Zapytała szeptem Rose.
- Nie mam pojęcia i nie obchodzi mnie to. - Urwała.
Za moment Rose poczuła, że ktoś delikatnie szarpie ją za włosy. Odwróciła się i spojrzała prosto w szelmowsko uśmiechniętą twarz Scorpiusa. W tym momencie Dumbledore zagrzmiał:
- Scorpius Malfoy i William Snape, tak wy! Podnieście się z miejsc.
Wstali, ale Molly dostrzegła kątem oka hardy błysk źrenic Williama i rozbawiony wyraz twarzy Scorpiusa.
- Ile razy mam powtarzać, że ma być cisza? Jeśli jeszcze raz złapię was na wygłupianiu się odeślę was pierwszym pociągiem z powrotem do domu. Jasne? Teraz siadać i słuchać.
Usiedli z powrotem, ale Rose i Molly usłyszały ich zgryźliwy chichot. Gdy tiara skończyła swą pieśń nastąpiła najważniejsza część uroczystości - przydzielenie do domów.
- Panna Cruella Diana Scar'Terrible! - Wyczytała McGonagall.
Z miejsca podniosła się dziewczyna o dość dziwnej aparycji.
- Załóż tiarę. - Poradziła McGonagall.
- Wiem co mam robić. - Warknęła wściekle i silnie wcisnęła na głowę kawałek materiału. W jej uszach rozległ się szept:
- Jesteś pewna siebie, rozumiesz mowę węży, polegasz tylko i wyłącznie na sobie... Tak...
- Slytherin! - Rozległ się donośny głos.
Zabrzmiały oklaski, a zadowolona z siebie Cruella podążyła za Snapem, który wskazał jej, dokąd ma się udać.
- Albus Severus Potter!
Tiara przez chwilę szeptała mu coś do ucha.
- Gryffindor!
Znów zabrzmiały oklaski, a Rose i Molly wstały z miejsc i gwizdały radośnie.
- Rose Weasley!
- Trzymaj kciuki. - Szepnęła na odchodnym do kuzynki.
Molly zacisnęła palce tak mocno, że paznokcie zaczęły wbijać się w jej skórę. Rose założyła tiarę, a koleżanka zacisnęła powieki.
- Jesteś niesamowicie uzdolniona, uczynna. Widzisz dobro w drugim człowieku i chcesz dla wszystkich jak najlepiej. Potrafisz zadbać o własne interesy. Nie boisz się iść naprzód. Jesteś raczej spokojna, ale gdy ktoś cię zdenerwuje, umiesz bronić swoich praw. Taaak...
- Gryffindor!
Molly wstała z miejsca i zaczęła klaskać w dłonie najmocniej jak potrafiła.
- Molly Weasley!
Za nią rozległ się szept:
- Ciekawe, gdzie trafi...
Drżącymi rękami włożyła tiarę. A co jeśli nie będzie razem z Rose i Albusem? Co, jeśli trafi do Slytherinu.
- Molly... Jesteś dowcipna, często złośliwa, prawda? Nie potrafisz się powstrzymać od wybuchu złości, nie chowasz nic w głębi duszy, wszystko wylewasz na zewnątrz. Jesteś pewna siebie. Polegasz na sobie i swoich umiejętnościach...
- Slyth... - Zaczęła tiara, ale przez głowę Molly przebiło się natychmiast wiele chaotycznych myśli.
"Nie, nie proszę! Ja chcę być z Rose. Naprawdę. Gryffindor, Gryffindor... Błagam!"
- Kochasz swoją kuzynkę nad życie? - Zapytała tiara szeptem jakby z wyrzutem. - Nie, takie uczucie nie pasuje do Slytherinu. Niech będzie...
- Gryffindor! - Wrzasnęła tiara, a Molly poczuła jak wielki kamień spada z jej serca. Ale dlaczego czuła taki dziwny ucisk w gardle? "Takie uczucie nie pasuje do Slytherinu" - może to właśnie te słowa wzbudziły w niej niepokój?
(Autorka: Kaśka)